REKLAMA

Relacja wideo: Ostatni Cichociemny odwiedził Końskie

Aleksander Tarnawski ps. Upłaz był w poniedziałek gościem ziemi koneckiej. To 96-letni, ostatni żyjący żołnierz Cichociemny. Głównym punktem jego wizyty było nadanie imienia Cichociemnych jednemu z koneckich rond. 

REKLAMA

Chodzi o skrzyżowanie o ruchu okrężnym u zbiegu ulic Starowarszawskiej, Warszawskiej i Wojska Polskiego. O godzinie 13.00 zorganizowano tam spotkanie z zasłużonym wojskowym, a podczas niego głos zabrał burmistrz Miasta i Gminy Końskie Krzysztof Obratański oraz sam Aleksander Tarnawski.

REKLAMA

„To, że będziemy mieć w Końskich rondo noszące ich miano to nie tyle honor dla Cichociemnych i przy całej skromności p. Aleksandra chcę to i muszę powiedzieć: to honor dla miasta. Jest on historycznie umotywowany, bo spośród 316 Cichociemnych mamy udokumentowane związki 37 z Końskimi. Stąd wyszli na zachód – do Wojsk Polskich we Francji, a potem w Anglii. Tutaj byli zrzucani i podejmowani przez lokalną konspirację i tutaj walczyli. Na naszym cmentarzu pod Pomnikiem Partyzantów spoczywają prochy dwóch Cichociemnych z najbardziej znanym Mariuszem Szwiecem „Robotem”.” – uzasadniał nadanie takiego, a nie innego imienia dla koneckiego ronda włodzarz miasta.

„Chciałem podkreślić, że zasługa Cichociemnych nie byłaby w ogóle widoczna gdyby nie to, że podczas zrzutów w kraju, podczas okupacji do przyjmowania Cichociemnych była zaangażowana bardzo duża grupa ludzi przyjmujących, wystawiających światło załodze samolotu, dzięki czemu ona mogła dokonać bezpiecznych zrzutów, jak i tych, którzy to wszystko ubezpieczali. Zasługą moim zdaniem podstawową Cichociemnych było to, że przylatując i lądując w kraju nie lądowali w próżni. Ci wszyscy ludzi, którzy obsługiwali ich przylot mieli swoich znajomych, krewnych i oni mimo konspiracji dowiadywali się o tych zrzutach. To było właśnie najważniejszą rzeczą, że ludzie w Polsce w tym roku okupacji wiedzieli, że na zachodzie o nich nie zapomniano. To moim zdaniem było podstawową rolą Cichociemnych. Tych 316 to nie był żaden silny rozdział i to jeszcze rozrzucony w czasie i terenie całej Polski. Główną rolą Cichociemnych tutaj było aby w dalszym ciągu podtrzymywać na duchu ludzi w tych mrokach okupacji.” – powiedział do zgromadzony Aleksander Tarnawski pseudonim Upłaz.

W te niezwykle mądre słowa 96-letniego weterana wsłuchiwała się młodzież z koneckich szkół, w szczególności z Zespołu Szkół im. Armii Krajowej w Stadnickiej Woli. To właśnie gimnazjaliści z tego zespołu przedstawili nazwiska wszystkich Cichociemnych działających na ziemi koneckiej.

Całość spotkania poprowadził wiceburmistrz Końskich Krzysztof Jasiński. Po części związanej z przemowami i krótkim występem artystycznym młodzież z gimnazjów, a także przedstawiciele naszej władzy i związków kombatanckich dokonali przecięcia symbolicznej wstęgi na znaku znajdującym się pośrodku ronda. Ostatniego cięcia dokonał Aleksander Tarnawski.

Następnie delegacja z ostatnim żyjącym Cichociemnym na czele udała się pod Pomnik Partyzantów na konecki cmentarz. Tam złożono wieńce i znicze. Później w Bibliotece Publicznej w Końskich odbyło się spotkanie z weteranem, a także twórcami książki o nim pt. „Ostatni” – Emilem Maratem oraz Michałem Wójcikiem. Aleksander Tarnawski to Cichociemny, ale w ostatnim czasie dał się poznać w Polsce jako najstarszy spadochorniarz, bo swojego ostatniego skoku dokonał rok temu – mając już 95 wiosen na karku. Między innymi o tym opowiadano w bibliotece. –„Jak trafiliśmy na pana Aleksandra? To było dość proste – były dwa źródła inspiracji: pierwsze to media i ten słynny skok spadochronowy 90 – kilku latka. Od razu pomyśleliśmy, że musi to być osoba nie tylko definicyjnie wyjątkowo, bo Cichociemny, ale i osobowościowo wyjątkowa, bo myślę, że nie każdy by się zdobył w jakiejś mierze wymusić na żołnierzach jednostek specjalnych by skoczyć z nimi ze spadochronem w tym wieku.” – mówił podczas spotkania Emil Marat, pisarz i dziennikarz, współtwórca książki „Ostatni”.

Spotkanie zapełniło salę ślubów znajdującą się przy koneckiej bibliotece do ostatniego miejsca. Przed nim, a także po nim można było nabyć książkę o Aleksandrze Tarnawskim, a także uzyskać jego podpis wraz z dedykacją.

Zdjęcia:

REKLAMA

Dodaj komentarz