REKLAMA

Zabawnie i wzruszająco było na benefisie Marzeny Kądzieli [wideo, zdjęcia]

To wiceburmistrz Krzysztof Jasiński wpadł na pomysł uhonorowania dziennikarki i podróżniczki Marzeny Kądzieli. Jej benefis odbył się w piątek w restauracji Leliwa w Końskich.

REKLAMA

Na święto znanej kronikarki, od 25 lat opisującej dzieje Końskich i sławiącej miasto choćby poprzez swoje wystawy podróżnicze w różnych zakątkach Polski przybyły tłumy. Z przedstawicielami władzy: burmistrzem Obratańskim, starostą Soboniem, czy byłym burmistrzem Popikiem na czele.

Najważniejszymi gośćmi wydarzenia byli jednak najbliżsi Marzeny: mąż Przemysław, syn Filip, córka Malwina, teść Stefan Kądziela i brat Jarosław z żoną. Już we wstępie bohaterka dnia podkreśliła, że to oni zawsze byli dla niej najważniejsi.

REKLAMA

Wieczór podzielono na kilka sekcji. W pierwszej prowadzący benefis, dyrektor Biblioteki Publicznej Dariusz Kowalczyk wspominał dzieciństwo i młodość podróżniczki. A następnie głos zabrał mąż reporterki. Przemysław Kądziela opowiadał głównie o „antypasji” swojej żony do motoryzacji. – „To była przezabawna sytuacja. Połowa lat 80-tych i byliśmy szczęśliwymi posiadaczami samochodu Fiat 125 p, kilkunastoletniego. Dla Marzenki najważniejsze było to, że samochód był czerwony. Była to barwa, którą Marzenka rozpoznaje do dzisiaj. Pracowałem wtedy w zakładach POLMO i w pewnym momencie dostałem telefon od przerażonej żony – Słuchaj, bo ja na chwileczkę wyszłam na zewnątrz, patrzę i naszemu samochodowi otworzyła się klapa, patrzę i ktoś nam ukradł koło zapasowe. – Poradziłem jej by szybko zadzwoniła po policję. Kiedy docierałem do domu faktycznie zobaczyłem, że klapa jest otwarta i pilnuje by już nic nie ukradziono. W tym momencie spojrzałem do środka i mówię: a dywanik podniosłaś? – jaki dywanik?. Moja żona spojrzała na mnie, następnie zobaczyła nadjeżdżający radiowóz i biegiem uciekła do domu.” – mówił Przemysław Kądziela.

W kolejnych częściach benefisu Marzena Kądziela i jej bliscy, przyjaciele wiele czasu poświęcili podróżom i sztuce dziennikarskiej. Co w zawodzie jest  najtrudniejsze dla jubilatki? – „Jazda na przykład na dożynki do Smykowa albo do Fałkowa, a tam gospodynie częstują pierożkami, kapustą z grochem, kuglem w Radoszycach panie bur… wójcie, niedługo burmistrzu [zwracając się do wójta Radoszyc Michała Pękali]. Wtedy to jest strasznie trudne, bo ja jestem na diecie a tu takie zapachy i co oczywiście robię? No jem!” – opowiadała konecka reporterka.

Wieczór swoimi występami uświetnili koneccy artyści, między innymi Daria Pol oraz przyjaciel Marzeny Kądzieli Piotr Salata wraz z z muzykami związanymi z grupą Sweet Combo.

 Galeria zdjęć:

Benefis Marzeny Kądzieli 21

REKLAMA

Dodaj komentarz