REKLAMA

Figterzy Brawlera walczyli w Radomiu. Co mówią o walkach? [wideo, zdjęcia]

Wiktoria Czyżewska, Gerard Bąk i Artur Krawczyk w ubiegłą sobotę rywalizowali podczas kolejnej gali mieszanych sztuk walki federacji Thunderstrike Fight League. Tylko Krawczyk odniósł zwycięstwo. Z zawodnikami i ich trenerem porozmawialiśmy kilka dni po stoczonych bojach. 

REKLAMA

Przypomnijmy, że Wiktoria Czyżewska przegrała niejednogłośną decyzją sędziów z Adrianną Kreft. Gerard Bąk uległ przez TKO Damianowi Adamiukowi, Artur Krawczyk przez nokaut techniczny pokonał Alexandra Dobrodiya.

„Fajny klimat, przede wszystkim dużo naszych kibiców tam było, bo około 150 osób od nas było i to naprawdę było czuć. Jak wychodziliśmy do klatki to czuliśmy się tam jak u siebie praktycznie. Gala była w Radomiu, ale nie walczyliśmy z nikim z Radomia, a więc cała hala była za nami […] Wiktoria walczyła jako pierwsza, w formule Semipro. Jakby ta walka była 3×5 minut, a nie 3×3 to może by się skończyła inaczej. Można byłoby tę walkę tak definitywnie wygrać… nie wygraliśmy jej, ale była szansa by ją wygrać. Wiktoria to taka mała maszynka. Na treningach zasuwa sumiennie. Do gali przygotowaliśmy się bardzo dobrze, profesjonalnie. Robiła pod koniec po 7-8 treningów w tygodniu. Pomogła nam firma JupiDiet p. Agaty Koczaj i Wiktoria i chłopaki mieli dietę pudełkową. Przebiegły przygotowania bez przeszkód. Solidnie przepracowaliśmy okres. Forma była. Wiktoria przewalczyła trzy rundy i było widać, że ona mogła wyjść spokojnie do czwartej. Czego nie można absolutnie o jej przeciwniczce powiedzieć…” – mówi nam o walce Wiktorii Czyżewskiej jej trener Marcin Kij.

REKLAMA

„Czuję się dobrze, w poniedziałek już wróciłam na treningi. Nie ma co gdybać, trzeba trenować. Psychicznie jakiś tam dołek w niedzielę był, ale w poniedziałek już powiedziałam sobie nie! Trzeba iść na trening, trzeba zasuwać… walkę już widziałam, będziemy ją jeszcze analizować. Wydaje mi się, że kontrolowałam sytuację, robiłam to co mi narożnik mówił. Ja jestem z tego zadowolona. Kibice widzieli i oni mogą zadecydować, a myślę, że walka się podobała. Dla mnie najważniejszymi sędziami są kibice, a jeśli oni widzieli moje zwycięstwo to się cieszę. Jeśli chodzi o plany to mamy zamiar startować na Mistrzostwach Polski, może jakieś zawody w grapplingu. Jeżeli będzie możliwa kolejna gala to rewanż. Chciałabym go, bo jestem tego winna sobie, sztabowi, jak i kibicom” – opowiada Wiktoria Czyżewska po przegranej w kontrowersyjnych okolicznościach walce.

„U chłopaków obu była taka sytuacja,  że przeciwnicy się non stop zmieniali. Dla każdego z nich to był tak naprawdę trzeci przeciwniki. Oni się zmieniali i w końcu tydzień przed trafił się inny rywal. Nie dało się ustawić treningów pod nich. U Gerarda była pełna kontrola pierwszej rundy. W drugiej trochę przypadek… Gerard wyprowadził mocny cios, stracił równowagę i przeciwnik to wykorzystał. Ja byłem blisko tej sytuacji i faktycznie… sędzie może w takiej sytuacji przerwać walkę, ale tam Gerard nie zarobił żadnego czystego ciosu w twarz. Sędzie przerwał walkę, a Gerard zaraz wstał. Może można było przytrzymać trochę walkę, dać mu czas i może by wstał. W poprzedniej walce jak bił się z Tarabańką przetrzymał gorsze kłopoty. Tutaj jednak każdy sędzia ma swój styl i trudno się z tym nie godzić…” – opowiada Marcin Kij o walce Gerarda Bąka.  

„Pierwsza runda należała do mnie. W drugiej rundzie nie wiem co się stało… nie mogę do końca powiedzieć co tam się stało. Zasypał mnie gradem ciosów, ja wstawałem powoli, ciosy nie dochodziły, ale sędzia przerwał i było po walce. Na pewno byłem w stanie jeszcze walczyć, ale sędziego też nie mogę winić… mogę mieć pretensje tylko do siebie, że nie wstawałem szybciej i to moja wyłącznie wina. Co się psuje to można naprawić. Myślę, że nie poddam się. Przyłożę się jeszcze bardziej do kolejnych przygotowań i mam nadzieję, ze następna walka będzie na moją korzyść” – mówi po porażce Gerard Bąk.

„Artur też miał trzeciego przeciwnika. Najpierw miał być Ukrainiec, ale podobno go powołali do wojska. Potem był Polak i niby kontuzja. I trafił się mocny Ukrainiec, mistrz Ukrainy. Solidny zawodnik, który i w stójce i parterze umie się bić. On obalił na początku w pierwszej rundzie. Nie chciał się za bardzo bić z Arturem. Pierwsza rundę zapaśniczo trzymał Artura. W drugiej próbował tego samego, ale Artur odwrócił sytuację, położył go na plecach, był jeden łokieć, dwa uderzenia i tamten skończył przytomność, czyli KO”  – mówi trener Kij o walce Artura Krawczyka.

„Baliśmy się, że nie będzie w ogóle walki, bo wypadł tydzień wcześniej przeciwnik. Byliśmy więc zadowoleni, ze w ogóle był przeciwniki. Pojedynek przebiegał dobrze. Myślę, że mogę być zadowolony z walki. Nie jestem zadowolony z tego, że dałem się obalić w pierwszej rundzie. On wszedł mocno w nogi, obalił mnie technicznie. Trzymał mnie siłowo i nie dało się nic zrobić. Przez to tracił dużo sił, a ja to wiedziałem. Wiedziałem, że w drugiej rundzie będę uzyskiwał przewagę, bo kondycję mam bardzo dobrą. Udało się skończyć przed czasem z czego jestem bardzo zadowolony…” – relacjonuje Artur Krawczyk po wygranej walce.

Zdjęcia(TFL – Thunderstrike Fight League):

REKLAMA

Dodaj komentarz