REKLAMA

Kronika służb: Uratowany pies, mężczyzna skopał samochód

W naszej kronice służb tym razem informujemy o dwóch skrajnych postawach: pięknej i niezwykle głupiej. Piszemy o mężczyźnie, który wyładował swoje emocje na samochodzie osobowym oraz strażakach, którzy uratowali psa. 

REKLAMA

Pies uratowany przez druhów z Niekłania oraz strażaków z Końskich.

W niedzielny wieczór do studni w okolicach miejscowości Niekłań w gminie Stąporków wpadł pies. Na pomoc zwierzęciu przyjechali druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Niekłaniu oraz ratownicy z jednostki w Końskich.  Po dojechaniu na miejsce okazało się, że zwierzę jest uwięzione na głębokości około 3 metrów. Wspólnymi siłami zaangażowanych grup udało się go wyciągnąć i po chwili wrócił do właściciela. Brawo za tę piękną postawę!

O postawie skrajnie głupiej należy zaś mówić w przypadku 24-latka z Końskich. –„W piątek po godzinie 14:00 dyżurny z koneckiej jednostki Policji otrzymał informację, że na terenie miasta nieznany mężczyzna kopnął w jadącego droga osiedlową Nissana, po czym uciekł. Na miejsce natychmiast zostali skierowani funkcjonariusze. Po kilku minutach stróże prawa ustalili szczegóły tego zdarzenia oraz starty, które zostały oszacowane na kwotę 3000 złotych. Funkcjonariusze od razu rozpoczęli poszukiwania sprawcy, a dyżurny przekazał niezbędne informacje do wszystkich podległych patroli. W pewnym momencie policjanci z ogniwa patrolowo – interwencyjnego zauważyli mężczyznę, który na widok radiowozu zaczął uciekać. Jeden z funkcjonariuszy rozpoczął pieszy pościg za mężczyzną. Tą sytuację zauważył również dzielnicowy, który w tym czasie pełnił służbę obchodową swojego rejon i od razu przyłączył się do pościgu. Po chwili mężczyzna został zatrzymany przez mundurowych i doprowadzony do komendy.” – informuje Piotr Przygodzki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji z Końskich.

REKLAMA

Okazało się, że jest to 24-letni mieszkaniec Końskich, który swoje zachowanie tłumaczył potrzebą odreagowania stresu i zdenerwowania. Teraz mężczyzna za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Może mu grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności.

REKLAMA

Dodaj komentarz