REKLAMA

Marcin Kij o występach Krawczyka i Bąka na Gali TFL 18 [zdjęcia]

W sobotę w Kozienicach miała miejsce Gala Thunder Fight League 18 w Kozienicach. Podczas wydarzenia zaprezentowali się dwaj zawodnicy Brawler Fight Club Końskie Artur Krawczyk oraz Gerard Bąk. Pierwszy niestety przegrał swój pojedynek, drugi zwyciężył. O tych walkach opowiedział nam trener obu zawodników Marcin Kij. 

REKLAMA

Gerard Bąk tuż po ogłoszeniu werdyktu.

tkn24.pl: Słodko-gorzki smak miała dla Was gala w Kozienicach… Porozmawiajmy najpierw o tej wygranej walce Gerarda Bąka.
Marcin Kij:
Gerard Bąk zawalczył w kategorii umownej catch weight – 80 kg. Pierwotnie walka była zaplanowana na limit 77 kg jednak rywal doznał kontuzji i w ostatniej chwili  nastąpiła zmiana rywala. Przeciwnikiem Gerarda był zawodnik warszawskiego klubu WCA – Michał Tarabańka. Jest to obecnie jeden z najlepszych polskich klubów MMA, gdzie ćwiczą miedzy innymi walczący w UFC Janek Błachowicz, Damian Janikowski z KSW i wielu innych topowych polskich zawodników MMA. Przygotowywaliśmy się do walki około dwóch miesięcy. Mając jeszcze wtedy innego przeciwnika sparingi robiliśmy miedzy innymi właśnie w warszawskim WCA oraz Łódzkim klubie Shark.

tkn24.pl: Jak przebiegało to starcie?
M. Kij: Co do samej potyczki jako, że przeciwnik był leworęczny – odwrotna pozycja walki musieliśmy zmieniać w ciągu tygodnia plan na walkę. Pierwsza runda zaczęła się spokojnie i przebiegała według planu, który założyliśmy. Natomiast druga to mega emocjonująca runda, pełna zwrotów akcji. W tej rundzie rywal nieprzepisowo uderzył głową, co mogło skutkować wcześniejszym przerwaniem walki i wygraną dla nas przez dyskwalifikację, jednak Gerard po krótkiej przerwie wrócił do walki i pewnie wygrał 3 rundę. Cała walka została wygrana jednogłośną decyzją dla Gerarda.

REKLAMA

tkn24.pl: Mniej radości było po walce Artura…
M. Kij:
Artur Krawczyk zaliczył swój debiut zawodowy w kategorii 70kg. Przeciwnikiem był Marcin Zając z krakowskiej Szkoły Walki Drwala. Wszystkie 3 rundy wyglądały podobnie tzn, tz stójkę czyli walkę na ciosy i kopnięcia wygrywał nasz reprezentant, a walkę tzw. grapplerską czyli obalenia i w parterze można było zaliczyć dla przeciwnika. Niewiele zabrakło do skończenie walki przed czasem, bo sporo ciosów dochodziło do szczęki przeciwnika. Walka była bardzo techniczna i trzeba było przyznać, że rywal postawił wysoko poprzeczkę. Ostatecznie niejednogłośną decyzją sędziów wygrał Marcin Zając w stosunku 2:1. Wartym wspomnienia jest, że doping naszej publiczności był niesamowity. Było około 80 osób i czuliśmy się prawie jak u siebie. Podsumowując, jestem zadowolony z występów obu chłopaków. Gerard pokazał sporo serca, bo przeżywał ciężkie chwile w 2 rundzie. To na pewno cenne doświadczenie. Podobnie Artur, mimo, że przegrał nieznacznie walkę, przewalczył 3 rundy w dobrym tempie. Myślę, ze wyeliminujemy parę błędów i wrócimy dwa razy mocniejsi.

Zdjęcia:

REKLAMA

Dodaj komentarz