REKLAMA

Warsztaty z animacji ulicznej w Stąporkowie [zdjęcia]

„Jeden człowiek może uszczęśliwić wielu ludzi” – takim hasłem można podsumować warsztaty z animacji ulicznej w których uczestniczyli wolontariusze z gminy Stąporków.

REKLAMA

Uliczne animacje w Stąporkowie (3)

W trakcie ich trwania młodzież zmierzyła się z własnymi słabościami, doświadczyła wielu emocji swoich i współtowarzyszy. Doświadczyli kryzysu w grupie, obserwowali swoje reakcje, których dotychczas nie byli świadomi. To wszystko sami sobie zafundowali decydując się na „spontaniczną wyprawę”. To esencja szkolenia, dzięki czemu zwiększyli swoją wiedzę o relacjach międzyludzkich, szanowaniu cudzych granic i przekonań.

REKLAMA

Stąporkowski projekt młodych street workerów znanych w Polsce jako pedagodzy uliczni to efekt dotychczasowych działań młodzieży różnych grup nieformalnych oraz formalnych, którzy chcieli dać siebie innym. To wolontariusze aktywnie działający w każdej charytatywnej imprezie organizowanej przez gminę, ale też wolontariusze uczęszczający na świetlicę czy też działający w harcerstwie. Zamysłem warsztatów było zintegrowanie grupy, która dotychczas się nie znała działając w różnych przestrzeniach społecznych i przygotować do prowadzenia zajęć „na ulicach” czyli w przestrzeni osiedlowej, parku itp.
Pierwszy raz w tej grupie młodzież spotkała się w świetlicy środowiskowej przy Placu Wolności w Stąporkowie na warsztatach wprowadzających do street workingu, w szczególności w obszarze animacji ulicznej. Poprowadziła je trenerka rozwoju osobistego, terapeutka uzależnień Anna Kobierska, na co dzień pracująca jako asystent burmistrza.
To był wstęp do zagadnienia, bo jest ono w Polsce wciąż nowe, szeroko interpretowane, ale zawsze bazujące na relacji międzyludzkiej, więc o tej szczególnej pracy „sobą” mówiliśmy sporo – mówi trenerka.

Po tej części młodzież wyjechała na 3 dni w Bieszczady, do Cisnej. Tam odbyli cały blok treningowy z praktykiem street workingu w Bytomiu – Barbarą Posłuszną.
Młodzi przygotowali swoje pomysły na wprowadzenie animacji ulicznych do Stąporkowa. Nie obyło się bez wątpliwości czy podołają temu wyzwaniu, bo to naprawdę trudna rzecz.
Praca z ludźmi, a w szczególności z dziećmi jest wymagająca. Trzeba zdawać sobie sprawę przede wszystkim ze swoim ograniczeń – mówi Anna Kobierska, która sama od blisko 20 lat pracuje z ludźmi.
Swoje ograniczenia młodzi poznali w sposób szczególny podczas jednodniowej wyprawy na trasę, w góry. Mieli zaplanowane dwa alternatywne szlaki, ale uparli się, żeby „pójść na spontanie”. – Rozmawiałyśmy o tym, bo opieka nad nimi spoczywała na nas dwóch, ale postanowilyśmy dać im dowodzenie, a wszystko co się wydarzy omówić wieczorem przy wspólnym ognisku jako sytuacje procesowe, bo przecież idąc w góry w grupie 10 osób, jeszcze bez konkretnego celu musi się sporo wydarzyć – mówi Anna Kobierska

Uliczne animacje w Stąporkowie (2)
Tak też się stało. Grupa na szlaku doświadczyła kryzysu przywództwa, kryzysu związanego z przekraczaniem barier swojej wytrzymałości, musiała zmierzyć się z podziałem, zmęczeniem, emocjami swoimi i innych członków zespołu… Stanęli jednak na wysokości zadania wzajemnie się motywując, wspierając, troszcząc o siebie. – To bardzo dobrze rokuje dla przyszłych działań w pracy z grupie, z ludźmi, bo właśnie na emocje i zachowania swoje i innych powinni reflektować, obejmując troską, zrozumieniem, akceptacją – mówi Dorota Łukomska, burmistrz, która towarzyszyła młodzieży w wyprawie.
Podczas szkolenia spotkałem się z czymś całkiem mi nieznanym– mówi Grzegorz Teper, od lat działający w wolontariacie i innych grupach szkolnych czy przykościelnych. – Wiedziałem czego ono dotyczy, ale przeżyłem miłe zaskoczenie. Animacja oraz pedagogizacja uliczna została nam przedstawiona jako coś, dzięki czemu możemy naprawdę zmienić świat, a co najważniejsze, czyjeś życie. Zmotywowało mnie to do działania od zaraz – dodaje, a potwierdzeniem jest fakt, że mimo późnego powrotu z wyprawy, z rana następnego dnia już byli na świetlicy, aby podzielić się planami z wychowawczynią Joanną Domagałą.
Warsztaty otworzyły mój umysł, zaszczepiły chęć do działania i pomocy ludziom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, zmotywowało mnie to do głębszego myślenia i zawracania większej uwagi na otaczającą rzeczywistość. Stałam się osobą bardziej tolerancyjną i przestałam wierzyć stereotypom. Jestem pełna energii i entuzjazmu, na pewno pozyskane doświadczenie wykorzystam w dalszej edukacji jak i przygody w ZHP – mówi Ola Janas, drużynowa.
Te warsztaty były przeze mnie długo wyczekiwane – mówi Mateusz Bartosik, wolontariusz. – Pragnąłem wziąć w nim udział nie tylko ze względu na poszerzenie umiejętności, ale także na możliwość pomocy innym. Będąc tam ze wspaniałą grupą nauczyłem się jak pomagać dzieciom z rodzin, które mają bardzo trudną sytuację. Nauka podczas zabawy pokazała mi w jaki sposób można ułatwić dzieciom codzienne życie. Osoby prowadzące nauczyły nas jak rozmawiać i pracować z ludźmi którzy w życiu codziennym napotykają rożne problemy. W relacji z nimi trzeba być bardzo delikatnym, wiedzieć jak rozmawiać i właśnie nauka o sposobach pomocy ludziom z problemami najbardziej spodobała mi się podczas trwania kursu. Możliwość pracy w grupach dostarczyła mi cennych lekcji współpracy oraz zaufania . Myślę, że umiejętności, które tam zdobyłem posłużą mi jeszcze na długie lata i że dzięki nim będę w stanie komuś pomóc. Możliwość pomocy ludziom to sama przyjemność, która ogrzewa serce człowieka.

Monika Trudnos, która również jest harcerką uświadomiła sobie, że życiowe trudności mogą dotknąć każdego. – Nauczyłam się w jaki sposób pomagać innym oraz zwracać większą uwagę na otaczające nas sytuacje. Zrozumiałam, że nie można patrzeć na człowieka przez pryzmat jego ubioru, stanu majątkowego czy zawodu, jaki wykonuje oraz że w życiu nie można kierować się stereotypami. Kurs ten, był wyzwaniem nie tylko dla umysłu ale również dla ciała co dało się odczuć drugiego dnia podczas wędrówki po górach.

REKLAMA

Dodaj komentarz