REKLAMA

Z czym Cichocki zostawił Obratańskiego? Sprawdzamy rok po przejęciu władzy [wideo]

Kiedy Krzysztof Obratański w 2010 roku żegnał się ze stanowiskiem burmistrza zadłużenie Miasta i Gminy Końskie wynosiło około 25 milionów złotych. W 2014 roku było to już ponad 60 milionów.

REKLAMA

Wokół tych kwot toczyła się zeszłoroczna kampania wyborcza. Obratański zarzucał Cichockiemu ogromny wzrost zadłużenia gminy, a urzędujący wówczas burmistrz odpowiadał, że wzrosło ono zgodnie z planem… który stworzył wcześniej Obratański. Obaj Panowie przedstawiali różne dowody obalając wzajemnie niektóre ze swoich tez. Obaj również przyznawali, że zadaniem na kolejne lata będzie obniżenie tego gminnego kredytu. – „Miałem pełną świadomość tego co mnie czeka jeżeli wygram. Ta świadomość nie dotyczyła wszystkich szczegółów, ale ogólna wiedza wystarczyła, żeby zdawać sobie sprawę czego się zamierzam podjąć. To burzyło mój ustabilizowany świat i powrót do gminy ten porządek zaburzał. Część rokowań, część ocen potwierdziła się przy zajrzeniu z bliska w dokumenty finansowe, organizacyjne. Dla części jednak byłem zbyt dużym optymistą, czyli oceniałem je lepiej. Inne z kolei wyglądają zupełnie przyzwoicie.”  – Mówi burmistrz Obratański o tym co zastał w gminnej kasie po powrocie na stanowisko.

Rok temu podjęto szereg działań zmierzających ku oddłużeniu Końskich, w tym między innymi te związane z kontrowersyjnymi zwolnieniami. Czy przyniosły one zamierzony skutek? Nie do końca – zadłużenie jest mniejsze, ale nie na poziomie satysfakcjonującym nawet samego burmistrza. Jego zdaniem miasto nie może skupić się tylko na spłacaniu kredytów, bo nie będzie z czego miało pokryć wkładu własnego do projektów unijnych. –

REKLAMA

„To nie jest takie proste. Skutki tego zadłużenia będziemy odczuwać przez jeszcze wiele lat. [blank] Zadłużenie to wciąż blisko 60 milionów złotych do spłacenia do 2022 roku. Założenie jest takie, że będziemy musieli obniżając to zadłużenie częściowo rolować je, czyli przesuwać terminy płatności, ponieważ przeznaczenie 9 milionów złotych rocznie na obsługę tego zadłużenia oznaczałoby, że nie zostaje wiele na zadania inwestycyjne, a to jest taki czas, który jest szczególny. Za chwilę będziemy mieć dostęp do pieniędzy unijnych, bez pieniędzy własnych żadna z tych szans nie może być wykorzystana. Mamy taką sytuację, że nadjeżdża pociąg i albo do niego wsiądziemy albo zostaniemy na peronie.”  – tłumaczy Krzysztof Obratański.

Do stanu zadłużenia Miasta i Gminy Końskie z pewnością jeszcze powrócimy.

Cichocki-Obratański

REKLAMA

Dodaj komentarz