W miniony weekend obchodzono Konecki Wrzesień 2020. Z okazji tego wydarzenia, które zostało zapoczątkowane przez kombatantów w latach 80. minionego wieku burmistrz miasta i gminy Końskie Krzysztof Obratański przypomina historię Koneckiego Września.
REKLAMA–„Właściwie można mówić o dwóch źródłach tego święta. Pierwsze to wspomnienia żołnierzy września 1939 roku. One były trochę personifikowane osobą oficera Wojska Polskiego, który dowodził w bitwie pod Kazanowem w dniach 6-7 września 1939 roku, majora, a później pułkownika Władysława Henzla – honorowego obywatela miasta i gminy Końskie, przy czym to honorowe obywatelstwo jest z 1990 roku. W Kazanowie w tamtejszej parafii major z żołnierzami, którzy przeżyli wrzesień 1939 roku i odnaleźli się po wojnie wizytował pole bitwy, spotykał się z mieszkańcami i opowiadał o przygotowaniach do przebiegu bitwy, przywoływał ten czas, który my mieliśmy przekazany w podręcznikach nie najbardziej prawdziwie, bo choć historia była ważnym przedmiotem w PRL-u, to jej celem było nadanie również pewnego celu wykładowi historycznemu, który miał prowadzić do jednej konkluzji, mianowicie że spełnieniem wszystkich marzeń Polaków jest Polska Rzeczypospolita Ludowa sprzymierzona z potężnym Związkiem Radzieckim. To było rodzajem katharsis, oczyszczenia. Drugim źródłem Koneckiego Września były spotkania kombatantów Armii Krajowej, głównie ze środowiska Robotowców. Oni spotykając się jeszcze w latach 70. na wykusie policzyli się i doszli do wniosku, że przecież tych żołnierzy, którzy razem z Robotem uczestniczyli w skoku na Końskie, dla których bazą były Końskie, wsie podkoneckie, Ziemia Konecka jest tak dużo, że warto by i w Końskich przypomnieć tamtą historię. Nie na darmo Końskie w czasie okupacji zyskały przydomek niemiecki Banditenstadt. To Niemcy sami uważali, że miasto jest podszyte Polską Podziemną, że tu wszędzie mogą być żołnierze AK. W zasadzie co miesiąc, co dzień mieli spektakularne bardziej lub mniej dowody na potwierdzenie tej tezy. W latach 80. dzięki współpracy z ówczesnym proboszczem Parafii św. Mikołaja księdzem Józefem Barańskim najpierw nieśmiało odbywały się takie spotkania żołnierzy AK, a potem uroczystości, które w pierwszą niedzielę września pod mury kolegiaty, pod ołtarzem polowym gromadziły ogromne rzesze mieszkańców miasta i gminy Końskie, bo tam nie tylko mogli wysyłać modlitwy za bohaterów dawno odeszłych, których życiorysy miały być zapoznane, ale również mogli usłyszeć o historii AK, o swoich dziadkach, rodzicach, ojcach, którzy byli, jak się okazało, żołnierzami, a nie bandytami, ludźmi, którzy zasługiwali na wstręt, odrzucenie, lecz właśnie bohaterami. Tylko tam mogli to usłyszeć. W roku 1990 w sposób naturalny organizację Koneckiego Września przejął samorząd konecki i uczynił z niego takie regionalne, lokalne święto. W roku ’90 kiedy miałem zaszczyt współorganizować to święto to sobota zaczynała się od spotkania przed kolegiatą i przemarszu przez miasto z kompanią honorową i rzeszą kombatantów. Jeszcze wtedy ponad stu żołnierzy dziarskim krokiem przemaszerowało te półtora kilometra na cmentarz konecki w dobrej kondycji, w dobrym zdrowiu. Mieliśmy szczęście, że oni dożyli tych lat i że mogli nam jeszcze płynnie przekazać wiedzę, wspomnienia. Mieliśmy jeszcze jedno szczęście, mianowicie, że wokół Koneckiego Września zgromadziło się sporo ludzi, którzy łączyli pamięć z pasją pisarską. Że zbierając od początku lat 60. wspomnienia swoich kolegów i opracowując je mogli doprowadzić do wydania całej serii zeszytów koneckich, które ilustrują w sposób niepowtarzalny historię AK na Ziemi Koneckiej. Nie ma drugiego takiego regionu, obszaru, który miałby tę historię tak doskonale opracowaną, opartą na kwerendzie źródłowej, ale i na indywidualnych wspomnieniach żołnierzy, których już dzisiaj nie ma, ale których wspomnienia przetrwały w szufladach od lat 60. Ważne jest to, że Konecki Wrzesień zaczął w pewnym momencie łączyć. Jeżeli był kiedyś źródłem podziałów, jakie przebiegały w sposób naturalny przez społeczeństwo my-oni. My – ludzie odwołujący się do pamięci Państwa Podziemnego do idei suwerenności Polski, ludzie Solidarności i oni – ludzie władz, którzy podsłuchiwali, podpatrywali, próbowali różnych sposobów, żeby obchody Koneckiego Września miały jak najmniejszy zakres albo żeby zidentyfikować kto za tym stoi. Potem myślę, że w Polsce niepodległej Konecki Wrzesień stał się własnością wszystkich ludzi, którzy o suwerenności myśleli w kategoriach pozytywnych i na tych wzorach chcieli budować przyszłość. Pod tym pomnikiem stawali parlamentarzyści, politycy wszystkich ugrupowań bez dzielenia się, bo nikogo nie można z patriotyzmu wykluczyć. To jest wielka wartość i mam nadzieję, że kiedy minie pandemia przywrócimy to w takiej formule” – opowiada nam Krzysztof Obratański.
REKLAMAW rozmowie z burmistrzem Obratańskim poruszyliśmy także kwestię patriotyzmu –„Patriotyzm to wielkie słowo, boję się jego dewaluacji. Czasem się zdarza, że patriotą określa się ten, który założy koszulkę z orłem na czerwonym tle i wykrzyknie parę haseł o tym, że kocha Polskę. Czasem patriotą określa się ten, kto pozytywistycznie podniesie papierek z ulicy i wrzuci do kosza, ale patriotyzm to jest rzecz wielka. My w przeszłości mieliśmy tak wiele przykładów działań na rzecz ojczyzny zarówno w czasie wojny i pokoju, że myślę, że nie trzeba szukać nowej definicji, że trzeba szukać przykładów patriotyzmu. Szczęśliwie mamy czas pokoju, czas, w którym zbrojnej suwerenności Polski nikt nie zagraża. Szukajmy więc w naszej historii, nie tak odległej, przykładów patriotyzmu, do których można się odwołać, do których można sięgnąć pamięcią i potraktować jako wzorzec” – mówi nam Krzysztof Obratański.
Bogatą galerię zdjęć oraz obszerną wideorelację podsumowującą tegoroczne obchody Koneckiego Września znajdziecie TUTAJ.