Nieznany sprawca w lesie w miejscowości Mnin w gminie Słupia Konecka stworzył sobie dzikie wysypisko śmieci. Być może ta sama osoba, a może ktoś inny – regularnie te śmieci podpala. Na miejscu straż pożarna interweniowała już czterokrotnie. Największy pożar miał miejsce we wtorkowy wieczór. To prawdopodobnie było podpalenie.
REKLAMA
Do pierwszych pożarów dochodziło już przed kilkoma dniami. Natomiast we wtorek wieczorem na miejscu pracowało aż siedem jednostek strażackich: JRG Końskie, OSP Wilczkowice, OSP Radoszyce, OSP Słupia Konecka, OSP Węgrzyn, OSP Pilczyca i OSP Mnin.
Pożar do służb zgłoszono około godziny 21:20. Po przybyciu na miejsce zdarzenia zastępu OSP stwierdzono pożar śmieci – tekstylia, plastiki, opony, dużo części samochodowych, baloty słomy. Wszystkie śmieci znajdowały się w lesie na powierzchni około 80 m2 z dala od siedzib ludzkich oraz poszycia leśnego na powierzchni około 20 arów. Działania zastępów OSP polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz podaniu dwóch prądów wody w natarciu na powstały pożar. Po dotarciu na miejsce zdarzenia zastępu JRG podano trzy dodatkowe prądy wody. Ze względu na znaczne zapotrzebowanie na wodę zażądano zadysponowania kolejnych zastępów. Punkt czerpania wody zorganizowano na stawie w miejscowości Mnin. Uruchomiono system dostarczania wody do pożaru metodą dowożenia. Tankowanie środka gaśniczego odbywało się przy użyciu motopompy pływającej. Ratownicy pracowali zabezpieczeni w sprzęt ODO. Po lokalizacji pożaru pozostałości śmieci przegarnięto oraz przelano wodą. Dodatkowo miejsce pożaru sprawdzono kamerą termowizyjną. Nie stwierdzono podwyższonych wartości temperatur. Strażacy jako prawdopodobną przyczynę wskazali podpalenie przez osoby nieustalone.
REKLAMA
W środę rano dzikie wysypisko ponownie zaczęło się palić. Tym razem na miejscu pracowały dwie jednostki straży i żywioł udało się szybko opanować. W sumie w tym miejscu ratownicy musieli interweniować już czterokrotnie.
Zdjęcia (OSP Wilczkowice, OSP Słupia Konecka):
