Nie mieli spokojnego poranka strażacy z PSP Końskie, a także okolicznych OSP. Wezwano ich do poważnego pożaru warsztatu samochodowego w Gowarczowie. Z kamerą byliśmy na miejscu zdarzenia. 

Około godziny 8. rano tuż przed rozpoczęciem pracy zauważono kłęby dymu wydobywające się z zakładu mechaniki pojazdowej w Gowarczowie. W środku znajdowało się kilka samochodów, liczne narzędzia i dosyć drogi sprzęt służący naprawom. Była tam również przechowalnia opon, dlatego po wybuchu ognia kłęby dymu unoszące się nad całym Gowarczowem były niezwykle uciążliwe. Największe straty materialne to jednak spalenie pozostawionych przez klientów samochodów. –„Jedno auto pracownikom udało się wypchnąć, dwa inne zostały doszczętnie spalone, a jeszcze inne mocno uszkodzone.” – mówił nam jeszcze w trakcie trwania dogaszania Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Końskich, starszy brygadier Grzegorz Młynarczyk.

To właśnie komendant Młynarczyk dowodził akcją gaśniczą. Do Gowarczowa zjechało wiele zastępów Straży Pożarnej. Były to jednostki z Państwowej Straży z Końskich, ochotnicy z Końskich, a także OSP Radoszyce, OSP Bębnów, OSP Skrzyszów, OSP Bębnów, OSP Gowarczów i OSP Giełzów.

Akcja gaśnicza zakończyła się mniej więcej o godzinie 11,  ale dogaszanie trwało jeszcze długie godziny. Druhowie nie mieli łatwo, bowiem zamarzły hydranty i wodę trzeba było dowozić z odległych od warsztatu miejsc. Dodatkowo pracę utrudniał siarczysty mróz – tutaj na pomoc wyszedł im wójt Gowarczowa Stanisław Pacocha, który zapewnił ciepłe napoje i przekąski. Pomimo ugaszenia pożaru zakład wciąż jest pod obserwacją –„Mieliśmy tutaj butle z acetylenem. Ona grozi wybuchem. Musi być cały czas schładzana wodą. Zostawimy więc na miejscu którąś z jednostek lub będą się zmieniały. Takie chłodzenie butli musi potrwać około 24 godzin.” – zakończył komendant Młynarczyk.

Z naszych informacji wynika, że warsztat w Gowarczowie nie był ubezpieczony. Przyczyną pożaru prawdopodobnie była awaria instalacji grzewczej.

Galeria zdjęć: