We wtorkowe popołudnie doszło do pożaru poddasza domu w Radoszycach. W wyniku zdarzenia nikt nie doznał obrażeń. Prawdopodobną przyczyną zdarzenia było zwarcie instalacji elektrycznej.
REKLAMA–„We wtorek o godz. 15:40 mężczyzna zgłosił pożar poddasza w budynku mieszkalnym w Radoszycach. Ze zgłoszenia wynikało, że pożar wydostaje się już na zewnątrz a mieszkańców nie ma w domu. Pierwsza do zdarzenia przybyła miejscowa jednostka OSP. Po rozpoznaniu okazało się, że w budynku była jedna osoba, ale ewakuowała się sama przed przybyciem strażaków i nie potrzebowała pomocy” – informuje Mariusz Czapelski, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Końskich.
REKLAMADo pożaru przybyły kolejne jednostki – JRG Końskie, OSP Wilczkowice i Węgrzyn. Działania ratowników polegały w pierwszej fazie na zbudowaniu linii wężowej po klatce schodowej i podaniu jednego prądu wody przez drzwi na poddasze. Po przybyciu na miejsce zastępów ratownicy zawodowcy przeprowadzili rozpoznanie szczegółowe –„Ustalono, że pożarem objęta jest więźba dachowa, ocieplenie z pianki poliuretanowej oraz zgromadzone tam materiały: ubrania, meble. Do wnętrza wprowadzono dwie roty strażaków z kamerą termowizyjną w celu szybkiej lokalizacji pożaru. W związku z wysoką temperaturą i bardzo dużym zadymieniem ratownicy mieli trudności z lokalizacją okien znajdujących się na poddaszu. Okna te otwarto od zewnątrz po sprawieniu podnośnika hydraulicznego. Następnie przewentylowano poddasze przy pomocy wentylatora. Po opanowaniu sytuacji strażacy wyrzucili przez okno na zewnątrz wszystkie tlące się przedmioty i dogaszali na zewnątrz. Wszystkie pomieszczenia, które uległy zadymieniu na pierwszej i drugiej kondygnacji oraz poddaszu dokładnie przewietrzono i sprawdzono miernikiem wielogazowym. Nie stwierdzono obecności substancji niebezpiecznych” – informuje oficer prasowy PSP Końskie.
Po zakończeniu działań dokonano oględzin pogorzeliska. Od właściciela uzyskano informację, że w dniu pożaru zakończono prace w budynku związane z ociepleniem poddasza. Na podstawie zebranych informacji i oględzin stwierdzono, że prawdopodobną przyczyną powstania zdarzenia mogło być zwarcie instalacji w pobliżu oprawy oświetleniowej. Świadczyło o tym największe wypalenie belek więźby dachowej i wybicie jednego z bezpieczników w skrzynce rozdzielczej. Działania gaśnicze trwały ponad 3 godziny.
Zdjęcia (OSP Węgrzyn, OSP Wilczkowice):