40 lat swojego istnienia w sobotę świętowało środowisko harcerskie „Lamus” z koneckiego Hufca Związku Harcerstwa Polskiego. Harcerze, zuchy oraz przyjaciele drużyny zebrali się w budynku II Liceum Ogólnokształcącego w Końskich.
REKLAMASkauting na Konecczyźnie ma już 108 lat i dalej prężnie działa. Przykładem jest „Lamus”, czyli środowisko, które funkcjonuje już od 40 lat.
– „Jeśli chodzi o samo powstanie tej drużyny to z porywu serca powstała, można tak powiedzieć. Powstała 14 grudnia 1981 roku, czyli na drugi dzień po ogłoszeniu stanu wojennego. Była to drużyna, jedna z 50 w Polsce, która miała przetrwać do lepszych czasów […] Ta nasza drużyna była drużyną inną niż te, które wtedy działały w hufcu. Była taka moda, że właściwie drużyny powstawały przy szkołach, funkcjonowały w szkołach. To już nie były klaso-drużyny, jak to było za czasów takiej głębokiej komuny. Natomiast ta nasza drużyna była pierwszą w hufcu drużyną środowiskową, czyli myśmy zbierali wszystkich tych, którzy nie mogli znaleźć sobie miejsca w tych szkolnych drużynach” – opowiadali dwaj pierwsi drużynowi „Lamusa” – phm. Sławomir Słoka i hm. Bogdan Włodarczyk.
REKLAMAHarcmistrz Włodarczyk opowiadał, że przez „Lamusa” przez te 40 lat przewinęło się tysiące ludzi. Z okazji jubileuszu założyciele życzą sobie, aby dotrwać do półwiecza środowiska.
Obecnie w koneckim hufcu istnieje „lamusowy” szczep czterech drużyn, które zrzeszają harcerzy w różnym wieku. Podczas swojego święta uczestnicy mieli okazję obejrzeć obszerną wystawę zdjęć z różnych działań środowiska od powstania aż po obecny rok. W prowizorycznej galerii pojawiły się też kroniki pisane przez kolejne pokolenia „Lamusów”. Dla dzieci zorganizowano grę terenową w tematyce harcerskiej. O współczesnym życiu w środowisku opowiedziała nam drużynowa 32 Koneckiej Drużyny Wędrowniczej „Lamus” im. hm. Tomasza Ferdyna Harcerka Orla Karolina Borowiec:
– „Na pewno jest trudniej z działaniem w czasie pandemii niż normalnie, ale są wytyczne, zawsze można się jakoś do nich dostosować. Mało jest takiego czasu, kiedy rzeczywiście nie możemy robić nic, więc jeśli się pojawia okazja, że możemy coś robić to robimy wszystko, żeby doszły do skutku kolejne zbiórki, kolejne wydarzenia i zawsze bierzemy pod uwagę to, czy jest bezpiecznie […] Cały czas poszerzamy nowe horyzonty i staramy się wyjść poza to nasze małe miasteczko. Mimo wszystko jesteśmy z nim dosyć mocno związani, więc staramy się ciągle poznawać nowych ludzi, poznawać nowe wydarzenia. Mimo wszystko Końskie zawsze będą w naszej pamięci i tutaj jest nasze pole działania”
Wieczorem uczestnicy wydarzenia wzięli udział w świeczkowisku z gawędami harcerskimi, a w nocy dla wytrwałych zorganizowano śpiewogranie.
Zdjęcia: