Henryk Milcarz, kandydat do sejmu z listy Zjednoczonej Lewicy, był obecny podczas uroczystych obchodów rocznicowych Bitwy pod Gruszką.
REKLAMAZapytaliśmy polityka, jaki ma stosunek do historii i do jej obecnej interpretacji przez różne środowiska, a także o szanse jego ugrupowania w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
TKN24: Panie pośle, jak wygląda ta historia oczami człowieka lewicy, bo jak wynika z wypowiedzi, które słyszeliśmy pod pomnikiem, obecna ekipa rządząca widzi ją inaczej niż wy?
REKLAMAHenryk Milcarz: I to jest wielkie nieporozumienie i nieszczęście, bo przelana krew za ojczyznę nie miała barw partyjnych. Niedobrze, gdy się dzieli ludzi na lepszych i gorszych. Synowie i córy tego narodu ginęli po to, żeby Polska odzyskała niepodległość. Dzisiaj po latach, oni nic nie mogą powiedzieć, bo są gdzieś tam, nie mogą się bronić. Jedni są dobrzy , drudzy są źli. Myślę, że każdemu kto oddał życie za ojczyznę należy się ogromny szacunek i cześć. Dlatego wielka chwała tutaj organizatorom, wójtowi z Radoszyc, za to, że włączyli się w kultywowanie tradycji pamięci . Bo cóż możemy dać tym, którzy zginęli? Pamięć – to jest takie dobre, które możemy im przekazać.