Skala obrażeń, jakie często towarzyszą udziałowi w wypadkach drogowych nierzadko sprawia, że konsekwencje takiego zdarzenia są bardzo rozległe. W wielu przypadkach można mówić o szczęściu, jeśli uda nam się ujść z życiem, nie mówiąc o odzyskaniu sprawności. To jednak często trwa bardzo długo, a więc wiąże się z ponoszeniem przez poszkodowanego kolejnych strat będących rezultatem niemożności kontynuowania przez ten czas aktywności zawodowej. Nie zapominajmy, że i one wymagają pokrycia.
REKLAMANie pomiń żadnej z poniesionych szkód
REKLAMAJak wiemy, zadaniem ubezpieczyciela sprawcy wypadku jest pokrycie wszelkich szkód będących jego mniej lub bardziej bezpośrednim rezultatem – ofiara nie może się na skutek otrzymania świadczenia bezpodstawnie wzbogacić, ale nie może także być stratna. Określamy to mianem zasady pełnej kompensacji i jest to jedno z najważniejszych zagadnień, jakie należy mieć na uwadze w kontekście roszczeń tego rodzaju. Należy nam się odzyskanie nie tylko tego, co utraciliśmy, ale także tych zasobów, których niewątpliwe zyskanie uniemożliwił nam wypadek.
Nie ma przy tym żadnego znaczenia, w jaki sposób zatrudniona jest osoba poszkodowana, choć ustalenie konkretnych kwot napotykać będzie na różny stopień trudności – zawsze jednak ich zwrot jest bezwzględnie konieczny.
Do prostych należy sytuacja, w której mamy do czynienia z umową o pracę. Kwota należnego odszkodowania będzie kwotą nieuzyskanego wynagrodzenia netto pomniejszoną o wysokości wypłaconego wynagrodzenie chorobowego, a także zasiłku chorobowego.
Na naszym rynku pracy stosowane są jednak i inne rozwiązania, a więc umowy zlecenie czy też np. samozatrudnienia, w dodatku bywa, że pracownicy równocześnie czerpią dochody z prac wykonywanych na podstawie różnego typu umów. Wówczas określania ich strat dokonuje się w ten sam sposób, a więc odejmując od nieuzyskanych kwot wysokość świadczeń z ZUS. Co ważne, za stratę wymagającą pokrycia zawsze uznaje się całość potencjalnych dochodów – a więc nie tylko podstawowe wynagrodzenie, ale także wszelkiego rodzaju premie i inne dodatki, jakkolwiek niekiedy może to wymagać bardziej złożonych wyliczeń.
Szczególnym wyzwaniem bywa określenie szkód poniesionych przez osoby prowadzące działalność gospodarczą, jako że płynące z niej zyski z reguły podlegają wahaniom – i wówczas jednak muszą być one wyrównane. O zwrot utraconych dochodów może ubiegać się nawet… bezrobotny – jeśli tylko wykaże, że wypadek przeszkodził mu w podjęciu konkretnej pracy.
Dokładnie ustal jakie straty spowodowało zdarzenie
Zależnie od sposobu uzyskiwania dochodów, wykazanie wysokości poniesionych strat może stanowić poważniejsze wyzwanie – a ciąży ono zawsze na kierującym wniosek do ubezpieczyciela poszkodowanym. Co ważne, nie jest jednak koniecznie udowodnienie, że w okresie w którym nie mógł on kontynuować pracy, nadal pozostawałby w danym miejscu zatrudniony – przesłanką wystarczającą do wysuwania roszczenia jest obiektywna możliwość uzyskania dochodu. W każdym przypadku zarówno ona, jak i kwota, która została utracona, musi być oparta na konkretnych dowodach, do czego posłużyć mogą wszelkie zawierane dotąd umowy, a także dokumentacja i oświadczenia pracodawcy czy poszczególnych kontrahentów. W takich sytuacjach pomocne okazuje się nierzadko wsparcie wyspecjalizowanych kancelarii odszkodowawczych, takich jak np. Kompensja, których pracownicy zajmują się podobnymi przypadkami na co dzień.