Wiemy już więcej o pożarze hali zakładu przetwórstwa drzewnego w Kornicy, na terenach inwestycyjnych gminy Końskie. Znana jest już wstępna przyczyna tego zdarzenia. Przypomnijmy, że pożar wybuchł w poniedziałek około godziny 13:00. A jak się okazuje do późnych godzin wieczornych na miejscu pracowało około 100 strażaków. O zdarzeniu więcej opowiedział nam oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Końskich – Mariusz Czapelski. Relację z wczorajszych zdarzeń znajdziecie TUTAJ.
REKLAMA–„Dokładnie 13:19 pierwsze zgłoszenie do nas wpłynęło. Po pięciu minutach pierwsze jednostki już były na miejscu. Strażacy zauważyli, że połowa hali jest już w ogniu. Wstępne ustalenia wskazują na to, że mogło dojść do zapalenia się oparów rozpuszczalnika. W tym momencie pożar był zaawansowany, a płomienie wychodziły prze okna. Strażacy skupili się na obronie budynku sąsiedniego z halą, która się w tym momencie paliła. Ewakuowali kilka butli z gazem LPG, ewakuowali też psa z kojca, który znajdował się w pobliżu tej hali. Na miejsce dysponowane były siły i środki z całego powiatu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że potrzebne będą duże środki. Dysponowaliśmy też cysternę i samochody ciężkie z terenu całego województwa […] Pożar objął całą objętość hali, a ponieważ nie udało się wejść do środka i nie było możliwości by ten pożar na ten moment ugasić skupiliśmy się na ratowaniu tego co zostało wokół. Akcja trwała ponad dziewięć godzin, 27 jednostek brało udział przy gaszeniu tego pożaru, stu strażaków” – opowiada oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej z Końskich.
REKLAMAMariusz Czapelski odniósł się także do informacji dotyczących osoby poszkodowanej. Mówił nam również o prawdopodobnych przyczynach zdarzenia –„Wstępnie ustaliliśmy, że prawdopodobną przyczyną mogło być nieostrożne posługiwanie się materiałami łatwopalnymi. Strażacy kiedy tutaj prowadzili działania gaśnicze to słyszeli kilka dosyć gwałtownych denotacji, eksplozji. Myślimy, że dochodziło tutaj do wybuchu par rozpuszczalników, które służyły w procesie technologicznym tego zakładu […] Możemy potwierdzić, że była jedna osoba poszkodowana. Po przyjeździe strażacy zgłosili się do kierownika zakładu, a ten potwierdził, że wszystkie osoby zostały ewakuowane i są w bezpiecznym miejscu. Po 20 minutach jeden z pracowników zgłosił się do przybyłego na miejsce pogotowia i okazało się, że uskarżał się on na oparzenia dłoni. W związku z tym został przewieziony na SOR do Końskich” – opowiada starszy kapitan Mariusz Czapelski.
Zdjęcia: