REKLAMA

Końskie: Mężczyzna z COVID-19 w krytycznym stanie. Lekarze nie chcieli go przyjąć?

Wczoraj w mediach społecznościowych zawrzało w związku z opisem sytuacji jaka zdaniem syna 48-letniego mężczyzny chorego na COVID-19 rozegrała się w koneckim szpitalu. Z opisu mieszkańca gminy Radoszyce pana  Damiana  wynika, że jego ojciec Jan  mając wszystkie objawy najpierw nie został przyjęty do Szpitala im. św. Łukasza, a w następnej dobie transportowano go pomiędzy konecką lecznicą, a szpitalem w Starachowicach, by ostatecznie powrócił do Końskich. O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy dyrektora Szpitala im. św. Łukasza w Końskich Wojciecha Przybylskiego. 

REKLAMA

Według informacji przekazywanych przez pana Damiana jego tata najpierw nie został przyjęty do szpitala.

Młody mężczyzna zamieścił w portalu Facebook pełen dramaturgii wpis:

[…]We poniedziałek zawiozłem mojego tate do szpitala, który już wtedy bardzo tragicznie się czuł. 40 stopni gorączki, ciśnienie 80 na 60 puls prawie 200. Duszności, brak najmniejszej siły do wyjścia z samochodu. Co nas spotkało przed namiotem? „Po co żeś pan tu przyjechał?! „, ” Od tego to jest teleporada, my lekarze mamy tutaj większe problemy ” , „jedz pan do domu nie zawracaj pan nikomu głowy”. Po czym dostaliśmy numer do jakiegoś kolejnego znawcy prosząc o poradę. ” Nie jest powiedziane że to wirus „. Mijała kolejna doba gdy mój tata męczył się łapiąc kolejny oddech. Resztkami sił zadzwonił po pogotowie prosząc, błagając o ratunek bo chciał żyć. Na szczęście ratownik pogotowia okazał się na tyle wyrozumiały iż przyjechał krzycząc od bramy że poniesiemy konsekwencje niepotrzebnie wzywając pogotowie, że narażamy jego życie i zdrowie. Wczoraj odbył się transport wyglądający jak sztafeta w szkole podstawowej. Konecki szpital wysłał mojego tate w podróż do Starachowic bo tam zajmią się nim specjaliści. Wiedząc że choruje na serce i każdy taki wysiłek może zakończyć się tragedią. Jak się okazało komunikacja między naszym koneckim szpitalem a szpitalem w starachowicach zawiodła. Mój tata musiał odbyć powrotną drogę do końskich bo tam nie ma miejsca. W tym momencie ta droga kosztuje go walkę o życie. Niewydolność oddechowa doprowadziła do niewydolności nerek.
Szpital im. Św Łukasza wy jesteście jak kukułka? Co miał znaczyć ten transport? Nie wiedzieliście z góry że nie ma tam miejsca? Dlaczego nie przejmujecie pacjentów proszących o waszą pomoc? Prosiliśmy was o przyjęcie na najprostsze badania mówiąc że tata choruje na serce. Już przynajmniej wiem z czego bierze się ta wasza opinia o spleśniałym jedzeniu, chamskiej obsłudze, braku kompetencji specjalistów. Gdzie wasza misja lekarska?! W kopercie. Po co płacimy te wszystkie ubezpieczenia skoro wam prywatnie też trzeba płacić!? Wtedy covid nie istnieje? Proszę wszystkich którzy przeczytają ten post o modlitwę za mojego tatę. Bo jeśli lekarze udają że leczą to niech Bóg ma go w swojej opiece.

REKLAMA

(pisownia oryginalna)

Młody mężczyzna w rozmowie z nami dopowiada, że obecnie jego ojciec jest prawdopodobnie w stanie krytycznym, mówi także o chronologii zdarzeń –„Wtorek godzina 19:00 jesteśmy odprawieni ze szpitala. Środa godzina 6:30 zabiera tatę pogotowie. Środa godzina 20 informacja od taty, że będzie właśnie przewożony do Starachowic. Czwartek i tutaj brak kontaktu z nim i zaczęliśmy szukać po szpitalach. Starachowice wyparły się ze był, szpital w Końskich twierdził, że tam powinien być, z kolei Sanepid informował o transporcie powrotnym. W międzyczasie Końskie informowały,  że znajduje się na oddziale wewnętrznym z zapaleniem płuc, a nie covidem. I w końcu czwartek godzina 14 informacja o przywiezieniu taty na OIOM do Końskich w stanie krytycznym z oficjalnym już potwierdzeniem wirusa” – mówi nam Damian Woźniak.

Rodzina nie wie gdzie jej ojciec przebywał w nocy ze środy na czwartek.

O komentarz do sytuacji chorego poprosiliśmy dyrektora Szpitala im. św. Łukasza w Końskich doktora Wojciecha Przybylskiego –„My ratujemy życie pacjenta. Postępujemy zgodnie z wytycznymi w leczeniu COVID-19. […] Lekarze z Końskich dla tego pacjenta poświęcają swoje zdrowie i życie” – relacjonuje dr Przybylski.

Zarządzającego lecznicą zapytaliśmy także o sytuację związaną z transportem 48-latka i nieprzyjęciem go  w pierwszym terminie. Oto odpowiedź, którą otrzymaliśmy –„Miejsce było, ale gdy wymagał respiratora i przyjęcia na OIOM to w Starachowicach  wszystkie stanowiska covidowskie były zajęte i żeby ratować życie wbrew przepisom przyjęliśmy go do leczenia u nas. Zajął jedyne miejsce, które jest dla pacjenta, który w ciężkim stanie z podejrzeniem COVID zostanie przywieziony przez zespół ratownictwa” – tłumaczy dyrektor Przybylski.

Przypomnijmy, że to w Starachowicach znajdował się szpital jednoimienny dla województwa świętokrzyskiego, obecnie tylko jedno piętro w nim jest wydzielone dla zakażonych koronawirusem.

Dyrekcja szpitala zapewnia, że w miarę swoich możliwości i środków robi wszystko by ratować ludzkie życie. Jednocześnie prosi by wszelkie wątpliwości i spory zgłaszać do funkcjonującego pełnomocnika praw pacjenta, a wtedy sprawy będą już indywidualnie wyjaśniane.

REKLAMA


10 thoughts on “Końskie: Mężczyzna z COVID-19 w krytycznym stanie. Lekarze nie chcieli go przyjąć?

  1. Misiek pisze:

    Panie dyrektorze niech Pan nie będzie śmieszny wszyscy wiemy jak to się odbywa. Jak przyjąć prywatnie to się nie boicie a bez kaski to teleporada.

  2. tino pisze:

    Kumate matki wolą zacząć rodzić w prywatnym aucie i pojechać gdziekolwiek byle nie do Końskich. Mojej żonie doktorka na izbie powiedziała aby wyciągnęła sobie wystający z dróg moczowych sączek do nerki, wyciągnęła go bo była już znieczulona wraz z kawałkiem nerki, więcej nie piszę bo można by książkę napisać z własnego doświadczenia o patologii szpital i pogotowie ratunkowe.

  3. Bolu pisze:

    jest takie przekleństwo: „obyś w chorobie trafił do koneckiego szpitala”. Coś w tym jest.

  4. lutek pisze:

    za jaja i na latarnię/kasa/kasa/lekarzyny nadludzie/

  5. Prokuratura powinna się tym zająć. Jak widzą pacjenta który może umrzeć od razu jest COVID! Jeżdżą karetka później wracają. Znam kolejny taki przypadek. Chcą ludzi wykończyć, a później mają pacjenta który umarł na koronowirusa z chorobami wspolisniejacymi. Pacjentom przypisują covid i jeść nie dają cały dzień. Może się skończy, może się odwodni organizm może w końcu umrze? Gdzie przysięga Hipokratesa? Rzeźnicy nie lekarze!

  6. Oburzona pisze:

    Prokuratura powinna się tym zająć. Jak widzą pacjenta który może umrzeć od razu jest COVID! Jeżdżą karetka później wracają. Znam kolejny taki przypadek. Chcą ludzi wykończyć, a później mają pacjenta który umarł na koronowirusa z chorobami wspolisniejacymi. Pacjentom przypisują covid i jeść nie dają cały dzień. Może się skończy, może się odwodni organizm może w końcu umrze? Gdzie przysięga Hipokratesa? Rzeźnicy nie lekarze!

  7. luk pisze:

    Gdzie tu etyka lekarska? Panie dyrektorze pewnie gdyby to był ktoś z pana rodziny to i miejsce by sie znalazło. Lekarze są od ratowania życia ludzi i nikt na siłę nie zmuszał ich do podjęcia tego zawodu, znali ryzyko. Lecz w szpitalu w Końskich liczą się tylko układy i łapówki. Taka jest brutalna prawda. Wszyscy o tym wiedzą włącznie z panem. Sprawą powinna zająć się prokuratura. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie a winni zostaną ukarani, włącznie z panem dyrejtorem, toż to ryba psuje się ponoć od głowy.

  8. […] 48-latka opowiedział nam jego syn Damian. O szczegółach możecie przeczytać TUTAJ. Mężczyzna początkowo nie został przyjęty przez Szpital im. św. Łukasza w Końskich. Po […]

  9. Świercz pisze:

    W tym samym czasie w poniedziałek byłem na sorze koło namiotu słyszałem rozmowę z ochroną
    Pan skarżył się na duszności i dziwne skoki wysokiej gorączki .Uszłyszałem że będzie teleporada ,(POWIEM BRZYDKO OLALI SPRAWĘ OD SAMEGO POCZĄTKU)
    Wyrazy współczucia dla rodziny.

    Ciekawy jestem co zrobi rzecznik praw pacjenta Pani Katarzyna Serek.

  10. pawel 12 pisze:

    do namiotu tylko z kopertą

Skomentuj tino Anuluj pisanie odpowiedzi